Wersje Dark powszechnie znanych słodyczy czekoladowych.
Ostatnie dwa lata były ciekawe pod względem kupowanych przeze mnie produktów, w tym ciekawych wersji wcześniej znanych słodyczy. I tak już przed dwoma laty opisałem ciemną wersję batoników kokosowych Bounty Dark, które od czasu do czasu są dostępne w niektórych sieciach spożywczych (opakowanie czerwone w odróżnieniu od klasycznego niebieskiego, które skrywa w sobie wersję z czekoladą mleczną).
Ciemna czekolada (Dark) zwykle oznacza nie gorzką (powyżej 70% kakao) lecz deserową (w okolicach 45-55% kakao), która jest zdecydowanie mniej słodka od mlecznej, ale jeszcze nie ma gorzkawego posmaku. Takie ciemne czekolady mają wielu zwolenników w Niemczech, a już zupełnie ponoć niepopularna jest czekolada mleczna we Francji (tak słyszałem, choć małą mam wiedzę o tamtejszych słodyczach). To często kulturowe upodobania przechodzące z pokolenia na pokolenie.
W Polsce po 1989 roku, kiedy to zapanowała wolność gospodarcza i półki w sklepach zapełniły się towarami z zachodu, wciśnięto nam najtańsze (mleko w proszku to tańsza inwestycja dla producentów niż dobrej jakości kakao) czekolady – czyli te mleczne. I tak zostało do dziś, a słodkość uzależnia, z tego powodu np. kolejne pokolenia dzieci u nas niechętnie patrzą na czekolady z większą zawartością kakao – wybierają smak paskudnej słodkości cukru mlecznego.
Mimo to od czasu do czasu producenci próbują przebić się z czymś nowym, jak choćby od 2015 roku z limitowaną wersją Kinder Bueno Dark (patrz foto u góry). Dla mnie to rewelacyjny produkt (ocena 4/5), który posiada nadzienie takie samo, jak w wersji z czekoladą mleczną (istnieje jeszcze wersja z białą czekoladą). Ta ciemna kompozycja sprawia, że w mojej subiektywnej ocenie (bo jestem zwolennikiem czekolad deserowych) wersja Dark nie jest tak przesłodzona, jak pierwowzór! Niestety produkt trudniejszy do zdobycia, najczęściej widywałem go w Tesco.
Opisywałem jeszcze i inne produkty, które sprzedawane są zarówno w wersji z czekoladą mleczną jak i deserową, np. ciasteczka-kulki Malti Keks, deserowe pralinki z nadzieniem w 3 smakach od Wedla, ciastka maślane oblane ciemną czekoladą produkowane dla Tesco, pralinki Lindor Extra Dark (o wiele lepsze od wersji czerwonej – z mleczną czekoladą), cukierki (obecnie nie do zdobycia) Geisha Dark marki Fazer, nawet Merci oferuje bombonierkę w wersji dark.
Jednym z pierwszych produktów opisanych tu na blogu były znakomite wafelki WW marki Wedel. Kiedy zobaczyłem w sklepie ich odmianę w białej czekoladzie, od razu pomyślałem – kiedy doczekam się wersji Dark? Musiałem sporo poczekać, ale jakoś na początku 2016 roku udało mi się taką wersję zakupić – i w odróżnieniu od wyżej wymienionych dobrych produktów, na tych wafelkach się zawiodłem. Bo o ile klasyczna wersja jest smaczna lecz nieco za słodka, to wersja WW Dark oblana jest sporą (jak na wafelki) czekoladą ciemną, ale gorzką, a nie deserową, ta odmiana walfa traci swój urok i trochę się dziwię producentowi, w końcu to nie jakaś firma krzak, lecz Wedel – marka z ogromną tradycją, wszak potrafią oni doskonale posługiwać się czekoladą deserową, co udowadniają innymi rewelacyjnymi wafelkami w formie Wedlowskiego Toricku.