Słodycze z czekoladą z dodatkiem smaku pomarańczy.
Skoro po 4 latach funkcjonowania bloga nadszedł czas na podsumowania, to warto przedstawić to, co lubię szczególnie, a więc dziś o słodyczach czekoladowych z dodatkiem smaku pomarańczy. I tu ważna uwaga – można się nieźle przejechać, sugerując się opakowaniem. Jeśli bowiem sygnalizuje ono dodatek kandyzowanych skórek pomarańczowych, to smaku pomarańczy nie poczujemy zbytnio…
Takim przykładem nietrafionego produktu (ocena 1/5) były skórki pomarańczowe drażerowane w czekoladzie marki Chocolate Garden. To bardziej żelki i to mało słodkie w mojej ocenie, mimo że wolę zwykle mniej słodkie produkty, niż przeciętny Polak, pod którego dostosowują masową produkcję.
Marka Carletti (co ciekawe to polski producent!) dwukrotnie gościła na tym blogu i to z opisami słodyczy pasujących do dziś omawianej tematyki. Za pierwszym razem były to płatki czekoladowe Orange Arches – deserowa czekolada z delikatnym dodatkiem smaku pomarańczowego – no szału nie ma, ale produkt dobrej jakości, choć niezbyt tani (ocena 2+/5). Za drugim razem opisałem paluszki czekoladowe tej marki – Crispy Dark Chocolate with Orange Taste. Smak podobny do płatków, jednak tu dodatkiem jest zawarta w nazwie chrupkość wynikająca ze specjalnie spreparowanych pokruszonych płatków kukurydzianych – tego pomysłu opartego o kukurydzę bardzo w słodyczach nie lubię, dlatego tych akurat paluszków nie polecam (ocena 2/5).
Znacznie smaczniejsze są paluszki z czekolady mlecznej z dodatkiem smaku pomarańczowego marki Maitre Truffout, dość drogie, ale świetnie oddające różnicę między czekoladą z i bez posmaku pomarańczy. Zdecydowanie wyższa ocena: 3+/5. W 2016 roku trafiłem w Carrefourze na bardzo podobne w smaku paluszki marki Cupido (są w większym opakowaniu, o wadze 125g), również należy się ocena 3+/5 (patrz zdjęcie obok). Nieco podobne paluszki były kiedyś dostępne w Lidlu (marka Basini).
W Tesco trafiłem też na coś innego z paluszkami w nazwie – to paluszki waflowe z kremem o smaku pomarańczowym w czekoladzie wyprodukowane pod marką tej sieci sklepów. Choć pomysł świetny, nawiązujący do rurek waflowych Amicelli, to wykonanie słabe. Przynajmniej smak nie jest tak kiepski jak odczucia estetyczne i mentalne (po przeczytaniu etykiety opisującej solidne nafaszerowanie tych rurek mało przyjaznymi dla zdrowia składnikami), no i cena niska – stąd kompromisowa ocena 2/5.
O ile w przypadku Carletti opisałem dwa produkty, to omawiając słodycze marki Hamlet, pokusiłem się o opis czegoś będącego połączeniem obu ich pomysłów: płatki czekoladowe z posmakiem pomarańczowym (i to w czekoladzie mlecznej!) z dodatkiem chrupkości (już mniej drażniącej, bo bazującej na prażonym ryżu) – wyśmienity produkt oparty o belgijską czekoladę. Ze względu na wysoką cenę ocena ogólna 3+/5 (tańszy zamiennik bywa dostępny w sieci Lidl).
A teraz przejdźmy do czekolad pomarańczowych. Wśród producentów oferujących dodatek smaku pomarańczowego przoduje na naszych półkach sklepowych marka Lindt. Trafiłem jej wersję w czekoladzie gorzkiej nadziewaną musem czekoladowym ciemnym i nadzieniem pomarańczowym. W przypadku tej firmy musimy się liczyć z wysokimi cenami, stąd ocena uwzględniająca smak, jakość opakowania i cenę to 3/5. Dość podobna w wyglądzie (ale już gorsza w smaku) jest (wyglądająca nieco na podróbkę Lindta) czekolada Mousse au Chocolat Orange firmy Moser Roth z Niemiec. Tu już zamiast deserowej, da się odczuć wyraźnie smak czekolady gorzkiej (min. 85% kakao), a nadzienie raczej kwaskowate niż mające związek z dobrymi słodkimi pomarańczami – stąd ocena zaledwie 2-/5.
Inna czekolada nadziewana marki Lindt wpadła w moje ręce na stoisku z produktami sprowadzanymi z Niemiec. W polskich sklepach jej nie widziałem. Również nadziewana, ale tym razem to czekolada mleczna – niestety nazbyt słodka w moim odczuciu (ocena 3/5).
Trzecia odmiana marki Lindt to już nie nadziewana, a bliższa klasycznym czekoladom wersja deserowa z posmakiem pomarańczowym i bardzo drobnymi kawałkami migdałów i skórki pomarańczowej – produkowana w ramach serii Lindt Excellence. Dość dobra, jednak droga oferta – dlatego ocena tylko 2+/5.
Podobnym, acz jeszcze droższym produktem okazała się być czekolada Almond Orange – Vegan. To produkt niemieckiej firmy Ichoc, przy czym tu mamy do czynienia z dobrej jakości czekoladą mleczną, a wszystko to ze składników wysokiej jakości (czekolada kupiona w sklepie ze zdrową żywnością) – stąd kompromisowa ocena 3-/5.
Na koniec zostawiłem te najbardziej mleczne produkty, w tym czekoladową kulę, którą da się rozłożyć na kawałki w podobny sposób jak pomarańczę. To Terry’s Chocolate Orange – produkt pochodzący z Irlandii. Owszem, zaskakuje intensywnym posmakiem pomarańczowym, ale mleczna czekolada jest wręcz zbyt mleczna, bo samego kakao użyto ledwie 25%, a to chyba w okolicach dolnej granicy między nazewnictwem czekolada a wyrób czekoladopodobny – ocena 2/5 (produkt dość drogi, dostępny był w sieci Alma). Jeszcze mniej wątpliwości co do nazwania czegoś wyrobem czekoladopodobnym mam w przypadku produktu podobnego w smaku, lecz niższej jakości (co rekompensuje niższa cena). Mowa o czekoladzie marki Trappa z Hiszpanii, która zawiera zaledwie 21% kakao (również ocena 2/5).
Podsumowując – zakres ocen od 1 do 3+ (w skali do 5) sporej liczby opisanych przez 4 lata produktów o różnych kształtach, konsystencjach – tak jestem wybredny przy ocenianiu i trzeba brać na to poprawkę. Rozpiętość cenowa też spora, w przeliczeniu na kilogram to od 25 do 125 zł! Zakres procentowej zawartości kakao w podstawowym składniku, czyli czekoladzie, też szeroki bo od 21% (paskudnie przesłodzenie cukrem mlecznym) do 85% (nadmierna gorzkość nie pasująca do posmaku pomarańczowego). Czekolada pomarańczowa jest świetnym pomysłem. Każdy znajdzie coś dla siebie.