Nowości wśród produktów z Niemiec.
Lato upłynęło mi głównie na korzystaniu z uroków słońca i pałaszowaniu owoców sezonowych. Nie zapominałem jednak o polowaniu na jakieś nowości w ofercie słodyczowo-czekoladowej. I przy okazji zakupów owocowych na rynku, zaglądałem też na stoiska z produktami z Niemiec, bo tam właśnie można natknąć się na produkty, których w polskich sieciach handlowych nie uświadczymy lub na znane produkty, ale za to w niższych cenach.
I tak np. udało mi się znaleźć opisywane wcześniej Mon Cheri marki Ferrereo ale w zupełnie nowym różowym opakowaniu. Jednak rozmiar i zawartość były identyczne, więc to tylko jakaś kolorystyczna próba odświeżenia produktu (patrz pierwsze foto od góry). O ile w sieciach handlowych Mon Cheri kosztuje około 14-16 zł, to na stoisku dostępne były po 12 zł.
Co ciekawe, w ofercie znalazłem też produkt Likorkirschen dobrze imitujący tę markową jakość wiśni w alkoholu oblanych deserową czekoladą i to w cenie 7,5 zł! Nie byłem w stanie rozróżnić tych dwóch pralinek pod względem jakości, więc jak to mówią: po co przepłacać. A do tego Likorkirschen ma o prawie 5% większą wagę. Produkt wart polecenia (ocena 4-/5).
I jeszcze dwie ciekawostki. Pierwsza to nietypowy produkt od Ferrero – ValParaiso: owoce (jak ze zdjęcia po prawej wynika: czarna porzeczka lub coś w tym stylu, borówka i jabłko) w jakiejś gęsto żelowatej formie (coś jak żelki lecz niby bardziej z natury) oblane solidną dawką czekolady. Da się zjeść, ale dziwny to rodzaj słodyczy i stosunkowo drogi. Zapłaciłem 10 zł za opakowanie 170 g (prawie 59 zł za kg – to już wolę tańsze owoce prosto z natury), raczej drugi raz nie kupię. Oceniam 3-/5 głównie za dobrą jakościowo czekoladę i pomysłowość.
Druga ciekawostka z Niemiec, to żelki bananowe w polewie czekoladowej (patrz foto poniżej) – zdecydowanie kwaskowe (smak kwasku cytrynowego), ceny nawet nie pamiętam i trudno mi całościowo ocenić ten produkt, choć wiem, że drugi raz już go nie kupię. Raczej tylko dla fanów kwaskowych żelków.